Kończę 3 sezon . Liczyłam na coś innego. Liczyłam na walkę o władzę kasę z rodzinnymi dramami trochę jak w sukcesji. A dostałam historię faceta i jego rodziny który wbrew racjonalizmu nie chcę sprzedać rancza. Robi to wszystko by zachować ranczo bo co ? bo lubi swój styl życia ? nie ważne że to nie jest opłacalne że robota jest ciężka. Jego rodzina to patusy. Córka to alkoholiczka która robi bez mrugnięcia okiem wszystko dla ojca z tendencyjną traumą czyli obwininia się o śmierć matki i wysterylizowania wbrew jej woli. Nie potrafie jej kibicować na żadnym poziomie. Jest przerysowana w swojej pewności siebie . Kayli jej brat niby chce żyć zdala od ojca choć za bardzo nie rozumiem co ojciec mu zrobił jego niechcęci na początku serialu. Jego żona to kobieta przyciągająca wszystkie nieszczęcia świata paraliż porawanie dziecka jej cele istnienia jest chyba to by mogła się kochać z mężem i narzekać na warunki w których przyszło jej mieszkać - wanna to szczyt luksusu.? Tate dziecko które rzadko zachowuje się jak dziecko. Jaimie największa ofiara masochista . Scena gdy ojciec i siostra sugerują mu samobójstwo a on posłusznie bierze bron i idzie się zabić na pagórku . Serio?Dorosły facet dający sobą pomiatać bić wracający za kazdym razem do ludzi którzy go nienawidzą . Fabuła ma dziury logiczne ( np scena napasci na Beth piszę sms do męża a on w minutę pojawia się w biurze przecież on był na ranczu a ona w miescie ) całe te kowbojskie akcje kowbojów mnie nudzą maksymalnie .Może jako mieściuch nie rozumiem walki o ziemie do upadłego ale to jest nie logiczne . Facet walczy o ranczo które nie zarabia trzyma sie tego tylko z sentymentu