Wg mnie im dalej tym lepiej. Mój ulubiony to ten z zapachami.
Cały serial ma jakiś urok, fajnie się ogląda śledztwo w takiej onirycznej, przekontrastowanej otoczce... Raczej nie zapomnę tego anime, i raczej do niego nie wrócę (na bank nie w całości)
Mi się najbardziej podobał ten z zapachami i ten z kolesiem w masce lisa, chociaż obejrzałam go ze trzy razy i chyba nie do końca rozumiem zakończenie, tzn. ona się zabiła, to wiem, ale... W końcu wychodzi na to, że ona jest mononoke, a nasz bohater jej pomaga sobie to uświadomić, a kim w takim razie jest pan w masce? Angielska wikipedia twierdzi, że: " It is implied that the man in the mask was an illusion conjured by the Medicine Seller to help Ochou escape" ...Kurcze, mogłam założyć nowy temat do tego. Ale co tam, może ktoś zajrzy i powie, co myśli? :D
Ja interpretuję odcinek o maskach w ten sposób, że MS przyszedł do Ochou jeszcze zanim popełniła ona morderstwo, ale już po tym, jak powstał mononoke (kiedyśtam było powiedziane, że była tylko jedna osoba, która zginęła, i była to sugestia, że chodziło o Ochou i jej "śmierć wewnętrzną"), który przybrał postać zamaskowanego mężczyzny zakochanego w Ochou (alegoria tego, jak biedna dziewczyna uciekła od rzeczywistości do ułudy, bo nie miała odwagi spojrzeć prawdzie w oczy). Mononoke w krótkim czasie zaprowadziłby do tragedii, ale wierzę, że MS zdążył ubiec wydarzenia i skłonił Ochou do odejścia, przy okazji "odwołując" mononoke poprzez rozmowę z Ochou. Dzięki temu, że dziewczyna poznaje swoje myśli i uczucia, zamiast dalej je wypierać (karmiąc demona), lisi mononoke znika (pod maską okazuje się kryć Ochou), a pogodzona z samą sobą bohaterka znajduje siłę, by uciec z domu.