Zaintrygowana skrajnymi recenzjami "pierwszego polskiego musicalu" przekraczam próg kinowej sali. Siadam wygodnie i czekam, aż historia mnie porwie: piosenkami wykonywanymi przez bohaterów w środku dialogów, miłą dla oka choreografią, śpiewająco radzącymi sobie aktorami, no i fabułą, w której punktem obowiązkowym wydaje się być romans. Po ponad 90 minutach wciąż siedzę w fotelu i nie mogę się podnieść – nie chcę się podnieść, bo to by oznaczało, że to już naprawdę koniec filmu. I że właśnie straciłam ponad półtorej godziny życia.
więcej