Oczywiście po przeszło 30 latach gusta mogą się zmienić. Mamy teraz tyle filmów, że mało co robi na nas wrażenie.

Tylko, że mój ulubiony horror to "The Thing" John'a Carpenter'a z 1982 roku.

Niby 4 lata różnicy ale jakościowo niebo a ziemia.

Racja też lubię ten film choć go znam i tak za każdym czuję tą niepewność.

Też uwielbiam "The Thing" Carpentera, ale "Inwazja łowców ciał", pomimo zupełnie innego klimatu, również zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Okej, zgodzę się, że pewne elementy były naciągane (zawsze udane ucieczki i ten nieszczęsny pies), ale tak poza tym, to film ma prawie same zalety. Aktorstwo jest pierwszorzędne, postacie świetnie napisane, film ciągle trzyma w napięciu, zaskakuje - zwłaszcza zakończenie, zakończenie jest fenomenalne! Patrząc na to, że zgadzamy się co do "The Thing", nie rozumiem, jak mogłeś ocenić "Inwazję" AŻ TAK nisko. 2 to, moim zdaniem, ocena dla filmu nudnego, wtórnego, z żenującym scenariuszem, aktorstwem i efektami. A ja tu widzę tylko kilka drobnych wpadek.
Jestem ciekawa, co byś powiedział o oryginale z '56, który rzeczywiście mógł irytować swoją naiwnością.

melony z barcelony i pierdoły spod stodoły.