Prócz tego, że jest to film stworzony przez mężczyzn i male gaze widzimy wszędzie, to mnie jako matkę uderza fakt, że nie patrzy się na film pod kątem seksualizacji i wykorzystywania dziecka. Może postać Belli ma kobiece ciało, ale reżyser wprost mówi nam, że ma mózg niemowlaka i rozwija się takimi etapami jak dziecko. Bulwersuje mnie fakt, że autorzy filmu uważają, że dziewczynki rozpoczynają poznawanie swoich genitaliów (w rzeczywistości pojawia się to już nawet w życiu płodowym, a powszechne jest u kilkulatków) i odkrywanie swojej seksualności od wkładania sobie różnych przedmiotów do pochwy. Sorry, nie tak wygląda dziecięca masturbacja, a jedynie mokry sen reżysera. Sceny odkrywania swojej seksualności przez bohaterkę przeplatane są wciąż z innymi zachowaniami kilkulatka, co sugeruje, że rozwój psychiki Belli nadal jest na poziomie dziecka. Nie przeszkadza to dorosłym męskim bohaterom na podglądanie, dotykanie czy seks z Bellą. No do jasnej cholery, nie jest to kino feministyczne, nie jest to satyra na mężczyzn. Jest to kino pedofilskie pod płaszczykiem artystycznej metafory wyzwalania się kobiet. Change my mind!
Nie sądzę, żeby pedofilii interesował intelekt dziecka. Wykorzystują wrażliwość i niedojrzałość dzieci, fakt, ale mało jest wrażliwych i niedojrzałych starszych dziewcząt i kobiet (chłopców i mężczyzn)? Nimi pedofile raczej się nie interesują. Nie, żebym był jakimś specjalistą, ale to raczej kwestia fizyczności. Taka to o, uniwersalna męska przypadłość. Prędzej o skłonności pedofilskie można podejrzewać tych, którzy interesują się dorosłymi, którzy wyglądają jak dzieci. To po pierwsze. Miej też na uwadze, że tylko kilka osób wie o tym, kim w rzeczywistości jest Bella. Nawet prawnik tego nie wie. Traktują ją raczej jak upośledzoną umysłowo i to jej uroda zawraca im w głowach (co rzecz jasna chwalebne nie jest, ale nie ma związku z pedofilią). To pod drugie. Po trzecie: Bella nie może się rozwijać tak samo, jak przeciętne dziecko, bo nie ma i nigdy nie miała ciała dziecka. Możemy tylko gdybać, jak wyglądałby rozwój tak absurdalnie skonstruowanego człowieka. A co za tym idzie, nie ma jak wykluczyć, że na pewno nie tak jak wymyślił sobie reżyser. Wielokrotnie zresztą sugeruje i pokazuje, że jej rozwój jest przyspieszony. Mały bonus: Skąd wiemy, że dziecko było dziewczynką?
Rozumiem Twoją argumentację, ale być może zaliczam się do grona bardziej wrażliwych widzów i fakt, że widz ( a także) reżyser od samego początku wie, że Bella ma mózg dziecka powoduje u mnie duży dyskomfort. Nie chodzi o to, czy bohaterowie wykorzystujący Bellę to wiedzą, ważne, że twórcy pokazali to w taki sposób. Ofiary pedofilii to też np. dziewczynki o fizjonomii dojrzałych kobiet, ale w rozwoju emocjonalnym nadal dzieci. Dlatego czuję taki niesmak. Nie ważna płeć dziecka - emocjonalnie to nadal dziecko.
Film bywa też niespójny w tej kwestii. Z jednej strony Bella ledwo bazgroli kartki dla ojca, z drugiej czyta filozofów. Trudno tak naprawdę ocenić, w jakim jest „wieku”. I tu uwypuklę problem, który ja mam z tym filmem. Bo nawet jeżeli Bella nie jest już dzieckiem, a nastolatką (bo dorosła na pewno nie jest), to jej postępowanie, czy raczej brak negatywnych konsekwencji takiego postępowania, a nawet pochwała dla takiego postępowania, może być rzeczywiście szkodliwe dla młodych odbiorców. No bo trzeba odkrywać siebie jak Bella. I wszystko dobrze się skończy.